W pogodną noc często oświetla nas blask Księżyca. Wielu obserwatorów wpatrując się w niego, dostrzega zabawne kształty. Jedni widzą uśmiechniętą twarz, a inni kraba ze szczypcami. Watro spojrzeć na naszego naturalnego satelitę przez lornetkę czy przez nieduży teleskop. W sytuacji gdy Księżyc nie jest w pełni, na terminatorze dostrzeżemy wyraźne zarysy kraterów. Jest ich całkiem sporo. Wiele misji księżycowych fotografowało je z bliska. Ale w zasadzie skąd one się tam wzięły? Dlaczego wyglądają tak a nie inaczej.
Co potrzebujemy:
- Folia malarska, lub duży worek na śmieci do zabezpieczenia miejsca eksplozji.
- Koc.
- Okrągłe kamienie różnej wielkości, ale nie większe niż 10 cm.
- Żwir, piasek, mąkę 1kg, jedno opakowanie zwykłego kakao.
- Ekierka lub linijka
Co robimy:
Kładziemy kolejne warstwy. Duży koc składamy na cztery części i kładziemy go na podłodze lub trawie w ogrodzie.
Na nim rozkładamy folię malarską lub duży worek na śmieci ( najlepiej jakby był przecięty, by chronił możliwie najwięcej miejsca).
Na środku koca rozsypujemy żwir i formujemy z niego okrągłe koło. Możemy rozsypać gwiazdki, by podkreślić fakt, że jest to Księżyc na tle gwiazd.
Na rozsypany żwir, sypiemy piasek i uważamy by kolejne warstwy nie mieszały się ze sobą.
Podobnie robimy to z mąką i kakałem. Stworzył nam się warstwowy „tort”. Jest okrągły i lekko wypukły. Przypomina Księżyc w pełni.
Układamy kilka kamieni od najmniejszego do największego.
Teraz najfajniejsza częścią jest bombardowanie naszej makiety księżycowej, kamieniami. Najlepiej zacząć od najmniejszych kamieni, by na koniec zostawić sobie te największe. Uwaga: Zadanie nie jest powtarzalne. Na powierzchni powstaną małe kratery uderzeniowe. Im większy kamień uderzył w powierzchnię, tym większa eksplozja.
Zadanie to przybliżyło nas do odpowiedzi na pytania. Zaobserwowaliśmy przybliżony proces powstawania kraterów. Otrzymaliśmy podziurkowaną powierzchnię. Księżyc ma naprawdę sporo kraterów, są to dowody małych kolizji kosmicznych. Nasz naturalny satelita jest naszą tarczą obronną. Ciekawostką jest to, że puszczając niewielki kamień, otrzymaliśmy mały krater. Natomiast największy kamień, wywołał wiele radości, bo powstał ogromny krater uderzeniowy. Jest dosyć głęboki, a duża część materiału, rozprysnęła się na okolice bliższe i dalsze. Materiał ten stworzył wokół krateru przepiękne promienie, jedne dłuższe a inne krótsze. Podobnie jest wokół Krateru Tycho. Interesujące jest to, że część materiału uciekła w przestrzeń międzyplanetarną. To pokazuje, że możliwe jest istnienie meteorytów księżycowych na Ziemi.
Justyna Put
0 komentarzy